wojciech-jama
Dołączył: 06 Lis 2010
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:33, 07 Lis 2010 Temat postu: Promocja przez... Kompromitację |
|
|
Promocja przez... Kompromitację
Promocja Rzeszowa, w wykonaniu miejskich urzędników, wielokrotnie gościła w lokalnych mediach, jak również „promowała” miasto w Polsce. Jeżeli wykupywaliśmy ogólnopolską kampanię billboardową, to za chwilę okazywało się że to samo zdjęcie, przedstawiające radosnego studenta, które ma promować Rzeszów, promuje również... komputery w Lublinie i pojawiały się wątpliwości czy rzeszowska „promocja” nie będzie promocją... lublińskich komputerów. Ot niezamierzony efekt humorystyczny, za duże pieniądze.
Kolejną dziwną „promocją” Rzeszowa, były billboardy z hasłem „Rzeszów poleca Pectus – Pectus poleca Rzeszów”. Internauci komentowali to „wydarzenie” następująco:
„Na billboardach w Krakowie pojawiły się niedawno plakaty mające - jak mniemam w intencji ich twórców - promować Rzeszów. Pomijam już kwestię nieczytelności grafiki i chaosu kompozycyjnego, jeśli ktoś wreszcie zauważy nazwę "Rzeszów" to pewnie po chwili zorientuje się, że chodzi o miasto. Ja pochodzę z Rzeszowa, więc mniej więcej jakieś skojarzenia z tym miejscem mam. Ale za żadną cholerę, nawet jak się mocno wysilę, nie mogę załapać o co chodzi z polecanym i polecającym "Pectusem". Zespół pieśni i tańca? Zarząd miejscowej rafinerii? Finaliści jakiegoś Super Mega Show w TV? O co, za przeproszeniem, ku#$a chodzi?
Jeśli twórcy strategii promocji miasta będą chcieli powrócić z kolejną odsłoną swoich genialnych pomysłów, to wcześniej zalecałbym im przerobić kilka lekcji podstaw logiki”
Widocznie twórcy tej strategii nie skorzystali z życzliwej rady internauty gdyż dalej nie było lepiej, ale na pewno było weselej.
W celach promocyjnych, swojej osoby, najechał nasze miasto artysta nurtu „Europolo” niejaki Denzel. Skutkiem tego najazdu było zubożenie miejskiego skarbca o 40 tys. zł, którymi wsparliśmy promocję artysty. Artysta był bardzo zadowolony i mówił że kocha Rzeszów. Trudno mu się dziwić.
Stałym punktem naszej strategii „promocji” jest dofinansowywanie różnych telewizji śniadaniowych, w których wykupujemy czas antenowy na pokazanie Rzeszowa. Przykładowo takie pokazanie w „Kawie czy herbacie” kosztowało nas ok. 30 tys. zł.
Ale co tam te 30 tys., kiedy 700 tys. zł będzie kosztować „promocja” Rzeszowa przy okazji filmu o bitwie... warszawskiej. A po głosowaniu tej „innowacyjnej promocji” jeden z radnych rozbrajająco przyznał mediom że on się na promocji nie zna, ale wszyscy tak głosowali, to on też. Plus za szczerość. Można się domyślać że filmowcy tak szczodrze wsparci z miejskiej kasy, również pokochają Rzeszów.
Tym sposobem szeregi osób kochających Rzeszów rosną ku chwale naszej rzeszowskiej „promocji”. Trudno to inaczej nazwać jak sukces przeogromny.
Można by tutaj jeszcze długo opowiadać o kreatywnych inaczej, pomysłach promocji, ale na razie wystarczy. Sam też mam ciekawe doświadczenia z okresu starań o utworzenie Muzeum Dobranocek, ale to materiał na inną opowieść.
Jestem amatorem w dziedzinie promocji, jak raczył zauważyć Pan Ferenc „Przecież to były policjant jest, bez wyższego wykształcenia”. To prawda, nigdy tego nie kryłem i w dodatku się tego nie wstydzę. Natomiast wiem jedno z własnego doświadczenia, związanego z podejmowaną przeze mnie promocją tematów którymi się pasjonuję. Nie sztuką jest płacić za promocję duże pieniądze. Ja promowałem swoją wtedy jeszcze prywatną kolekcję „Muzeum dobranocek PRL-u” poprzez kontakt z mediami, próbując je zainteresować ciekawym tematem. To atrakcyjność tego tematu powodowała, że o kolekcji pisano w USA, Irlandii, na Ukrainie, w Rosji i na Litwie. To dla atrakcyjności tego tematu pokazywał ją Teleexpres, główne wydanie Wiadomości, a do Rzeszowa przyjeżdżała ekipa niemieckiej telewizji RGB i można było w Niemczech zobaczyć jak Miś Uszatek spaceruje po rzeszowskim rynku i pije czekoladę w jednej z rzeszowskich kawiarni. Kosztowało mnie to jedynie odrobinę wolnego czasu i inicjatywy.
Należy inwestować w przedsięwzięcia, na tyle interesujące, unikatowe, że spowodują one zainteresowanie mediów. Że media same zechcą takie działania zaprezentować.
Podsumowując -marnuje się duże środki na zasługujące na takie określenie, idiotyczne pomysły i zamiast efektu promocji Rzeszowa przynoszą one ośmieszenie miasta i jego mieszkańców. Skończmy z tym przy okazji wyborów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|